Moje życie składa się z przeżywania. Jakiś czasu temu postanowiłam, że je przeżyję, że je poczuję. Nie nastawiałam się na nic super przyjemnego, no dobra, może na początku trochę tak, nie będę oszukiwać, bo myślałam, że świadome życie = spokojne życie. Natomiast to właśnie świadomość najbardziej mi namieszała i wciąż to robi.
(…)
Jeszcze kilka lat temu byłam w dupie. Czarnej. Tak to pamiętam. Jak teraz patrzę na to z dystansu, to widzę bardzo pogubioną i wystraszoną dziewczynę, która walczy o życie. Na zewnątrz – fajna kobieta, dwójka dzieci, rozwódka – no ok, porażka, ale w końcu to ona odeszła, a nie on ją rzucił, zostawił i odszedł. No to pewnie jest zadowolona. No i przecież mieszkanie ma, firmę ma, dwie nawet… Dzieci zdrowe, rodzina pomocna. Super. Problem w tym, że tamta dziewczyna nie wiedziała, kim jest. Nie wiedziała, czego chce. Nie wiedziała nawet, czego nie chce. Miała poczucie porażki – bo tato zawsze mówił, że rodzina najważniejsza, a jej rodzina się właśnie rozpadła… Nie miała poczucia spełnienia zawodowego, bo chciała tworzyć, kreować i istnieć w artystycznym świecie, który tak ją pociągał, a prowadziła dwie firmy, które jej kompletnie nie interesowały i jedyne, co czuła, to poczucie beznadziei. Poczucie tego, że jest głupia i niezdolna, do niczego się nie nadaje. Nawet pewnie tych dzieci nie będzie potrafiła wychować.
Jakie ona ma właściwie wartości? W co wierzy? Bo na pewno nie w siebie.
(…)
Samo nic się nie wydarzy i nikt nie da Ci tego, czego chcesz, jeśli Ty pierwsza nie podejmiesz świadomej decyzji, aby wyciągnąć po to rękę, licząc się z konsekwencjami – że ktoś po prostu da Ci po łapach.
(…)
Bo to jestem właśnie Ja. Taka. Taka, która chce, ale się boi. Taka która zaczyna, ale traci zapał by skończyć. Taka Ja. Ludzie nie lubią tych moich cech i zawsze słyszałam, że one nie są dobre. Że należy działać w określony sposób, że tak robią inni. A ja nie potrafiłam, więc zawsze czułam się gorsza, nieprzypasowana. Czasem moja inności była pożądana – fajnie się ubierasz, masz świetną ekspresję, dobre pióro, jesteś błyskotliwa. Gdybyś jeszcze była bardziej poukładana, bardziej zaplanowana, bardziej taka, żeby się przypasować, żeby innym żyło się z tobą łatwiej. Byłabyś wprost idealna!
(…)
Moja najlepsza wersja mnie potrafi nakrzyczeć na dziecko i potem bardzo tego żałować. Na szczęście potrafi (i nie boi się) przepraszać. Moja najlepsza wersja mnie jest perfekcjonistką i bardzo boi się, że ktoś zdemaskuje jej niedoskonałości. Kiedy tak się stanie, potrafi być nieprzyjemna dla demaskatora, bo się boi.
Moja najlepsza wersja mnie jest tak cholernie niedoskonała, że szok.
KROPKA. Akceptuję to dziś, żeby nie umrzeć w drodze po osiągnięcie nieistniejącego podium i otrzymania nieistniejącego medalu.
(…)
Zapraszam Cię do mojego świata, w którym jest miejsce na lęk, na radość, na każde „nie wiem”, na upadanie i proszenie o pomoc, na życie jakby jutra miało nie być, na żal, na wybaczanie, na złość i na łzy. Zapraszam do mojego świata, który dziś z uznaniem dla siebie samej mogę opisać przymiotnikiem „prawdziwy”.