Przepraszam za milczenie. Oto jego powody, choć tłumaczyć się nie muszę, ale mam poczucie, że tak będzie lepiej i prawdziwiej, a ja tu chcę tylko pisać o prawdzie. 

Powód nr 1

Po publikacji posta o depresji, dostałam od Was bardzo dużo wiadomości. Za wszystkie bardzo, bardzo dziękuję - tak od serca. I właśnie o sercu tu teraz będzie. Boli mnie. Boli mnie serce po tym, jak czytam Wasze historie, po tym jak wyczytuję z nich, że nie jesteście szczęśliwe, że nie potraficie się cieszyć z tego, co macie. Że trwacie w związkach, które Was niszczą zamiast wspierać. Że Wasze przyjaciółki kopią pod Wami dołki. Piszecie, że czujecie, że nic nie ma sensu i żyjecie jedynie dla Waszych dzieci...Na każdą wiadomość, która została do tej pory bez odpowiedzi - odpiszę. Obiecuję, możecie też się śmiało przypomnieć. Nie chcę, żebyście miały poczucie, że nie jesteście ważne. Bo jesteście. Ja muszę się trochę poukładać z emocjami, które Wasze historie we mnie wywołały. Trenowałam to na terapii i teraz czas na trening w terenie... Będzie ciąg dalszy o walce z chorobą, jak tylko się u mnie wszystko w sercu uspokoi i poukłada. A za Was bardzo trzymam kciuki, żebyście każdego dnia dostrzegały choć jedną pozytywną rzecz, która Wam się przytrafiła. Życie składa się właśnie z takich detali i kiedy zaczynamy je zauważać, to robi się nam po prostu lepiej. Wspierajcie się dziewczyny. Same siebie i siebie wzajemnie. To najważniejsze, co możecie sobie dać. Ja od trzech dni chodzę jakby do tyłu i mam tak, że kłopociki stały się kłopotami, niezapłacona faktura stała się ogromną fakturą z ostrymi zębami, łzy popłynęły, ciało zaczęło pobolewać, na trening też mi nie po drodze... Niby wszystko super, ale jednak wszystko nie tak. No i teraz jak to napisałam i usłyszałam, to czas się za siebie zabrać, bo tylko ja sama mam wpływ na to, jak będę się czuła, a zamierzam niebawem czuć się dużo, dużo lepiej. Do boju.

Powód nr 2

Wydarzenia ubiegłej niedzieli. Do dziś nie mogę się otrząsnąć po morderstwie, które miało miejsce w Gdańsku, i po tym, co stało się potem. Z nami. Od trzech dni czytam różne komentarze do tych wydarzeń i jestem coraz bardziej smutna i przerażona. Dziś już nawet postanowiłam sobie - koniec. Nie czytam już tego, bo zwariuję, ale znów jakiś link, znów ktoś coś wrzucił i weszłam. Zobaczyłam komentarze przypisane do twarzy. Do twarzy zwykłych ludzi, których codziennie mijam na ulicy, stoję z nimi w kolejkach do kasy w sklepie. Twarze kobiet, które piszą "dobrze mu tak", "zamknij ryj, kanalio", "nie mogę się doczekać, kto będzie następny" i przeklinają i zieją nienawiścią, a na facebooku czy instagramie można zobaczyć ich zdjęcia z uroczymi dziećmi. Wstyd mi jest za nie. I czuję się bezradna, bo nie wiem co zrobić. Z czego to się bierze? Gdyby tak można było podejść, wyciągnąć rękę i powiedzieć parę miłych słów. Przecież każdy człowiek - przynajmniej w moim mniemaniu – pragnie tego samego. Miłości, akceptacji i ciepła od drugiego człowieka. Jednak ja tu się czuję bezradna i wiem, że taka Pani nie wtuliłaby się we mnie, a nawet nie poczułaby nic pozytywnego. Raczej by mnie odepchnęła i naubliżałaby mi. I to mnie smuci, bo wiem, że życie każdego z nas, to jak będzie wyglądało, zaczyna się w głowie i w sercu. Mamy nad tym kontrolę i możemy sami o siebie walczyć. Znam mnóstwo kobiet, które wiele przeszły w życiu, tak poturbowanych przez los, że kiedy o nich myślę, chce mi się płakać. A teraz same o sobie decydują, wiedzą, że mają prawa jak każdy człowiek, są mniej lub bardziej asertywne (to jest akurat ciężka praca, sama jeszcze czasem kuleję w temacie) i co najważniejsze - szczęśliwe. A kiedy są szczęśliwe, nie potrzebują nikomu dokuczać, nie potrzebują zaczepiać i opluwać.

Przez moje konto na instagramie też ostatnio przetoczyła się falka (na szczęście nie fala) hejtu, braku zrozumienia i agresji. A przede wszystkim chęci decydowania, co i jak powinnam czuć. To potwornie niemiłe uczucie, kiedy ktoś Cię obraża bez powodu. Kiedy pisze kłamstwo, które on uznaje za prawdę. I wiecie co? Zaczęłam bez obwiniania się i bez poczucia, że robię coś nie tak, kasować te komentarze i blokować konta, z których zostały wysłane. I zamierzam tak robić. Nie ma we mnie zgody na takie zachowanie względem mnie, ani żadnego człowieka. Mówi się, że karma wraca. Ale wraca kiedyś tam, a mnie interesuje tu i teraz. I teraz mówię stop.

Nie wiem, co teraz będzie. Kiedy wrócimy do "normalności" i jaka ona będzie? Ja nikogo nie obrażam, nie komentuję zdjęć, blogów, postów, które do mnie nie przemawiają, czy po prostu nie podobają mi się, chyba że w sposób oczywisty naruszają czyjeś dobra lub ewidentnie mijają się z prawdą. Chciałabym zmiany. Chciałabym, żeby internet nie był polem do bezkarnej krwawej walki pomiędzy ludźmi. Dostaliśmy fajną zabawkę, ale kompletnie nie wiemy, jak się nią bawić. Tak się cieszyliśmy na wolność słowa, ale co za nią poszło...? Smutne. Nie chcę się bać, pisząc bloga, że wpadną tu jakieś kobiety i zaczną mnie obrażać. Gdyby zrobiły to prosto w moje oczy, to bym podziękowała za rozmowę i odeszła. Gdyby były u mnie w domu, to bym je wyprosiła. A co mogę zrobić w internecie? Jedynie usunąć komentarz, zablokować cudzą złość i cudzą nienawiść, której nie mam obowiązku doświadczać na sobie.

Podsumowanie

Jest mi smutno i przykro w środku. A Wam życzę spokoju i uśmiechu każdego dnia. Nawet takiego małego, do siebie samej. 

25 odpowiedzi na “Zastój, niemoc, czarna dupa.”

  1. Malgorzata pisze:

    Hmmmm….Tez przeraza mnie to i brak slow..
    Co sie dzieje z Tymi ludzmi..
    Przeciez do szczescia tak malo potrzeba..spokoj..zrozumienie ..dobre slowo..mile slowo..Od 4 lat pomieszkuje w Londynie…jednym slowem..emigracja..
    Kocham Polske..Warszawe..Xawsze..staram sie jak najlepsza wystawiac opinie
    Wiem ze wbrew poxorom..to kraj mozliwosci
    Warszawa to moje takie miejsce na ziemi..choc..urodzilam sie nad morzem..
    Chce wrocic bardzo ns stale..
    Ale jedyna rzecz wlasnie co mnie przeraz
    To..zlo..zlo slowa i czynu..Choc wiele ludzi w Polsce to..Cudowni madrzy pracowici i wspaniali
    Tacy..od ktorych czerpie sie inspiracje..
    Mysle ze powinnismy glosno przeciwstawiac sie zlu..My kobiety..trzymac Razem..Dzialac wymieniac poglady..Sluchac sie..Wspierac..Pomagac..Radzic..
    Ciezko tez natrafic na takie kobiety ktore..bez zaxdrosci..z czystym sercem..bede Staly murem jedna za druga..Ale mysle..ze Ja jestem szczesciara..Same cudowne kobiety sa w moim Zyciu..
    Pewnie tez to kwestia doboru..
    Teraz rowniez i Ciebie..Justyno ..do Nich Zaliczam..Bo sledze..i czytam..
    I Zawsze jezeli tylko cos madrego..wpadnie mi do glowy to skomentuje..
    Dobrym slowem..odpowiem..
    Cieplo Pozdrawiam..

  2. Marlena pisze:

    pięknie ubrałas w słowa to, z czym ja również wewnętrznie borykam się od niedzieli… to smutne, ze ludzie tę tragedie nadal traktują jako pretekst do walki, a nie powód do zawieszenia broni. Internet nas ogłupił, dał przyzwolenie na dezinformacje, nienawiść i niebezpieczna beztroskę. Życzmy sobie uśmiechu i serdeczności, tylko to jest w stanie uchronic nas od tego panującego szaleństwa…

  3. Edyta pisze:

    Codziennie sobie powtarzam, że będzie dobrze. I codziennie dopadają mnie te złe wiadomości. O nikogo się tak nie boję jak o moje dziecko i codziennie mam nadzieję na lepsze jutro… mam nadzieję, że jeszcze nadejdzie

  4. Patrycja pisze:

    Również walczę…
    Trzymaj się <3

  5. Magda pisze:

    Też dopadł mnie smutek, głęboki. Cieszę się, że jesteś i piszesz, to wszystko jest mi bardzo bliskie. Ściskam serdecznie

  6. Marzena pisze:

    Kiedys ktos mi powiedzial, ze smutek jest czescia zycia – trzeba go przezyc … aby bylo miejsce na radosc – Justyno – dziekuje za Twoje mysli, slowa, obecnosc poprzez 'internet’ – slowa czasami sa smutne, ale sa tez – mam wrazenie znacznie czesciej (tak to czuje) – ogromna dawka pozytywnej energii! Jest w nich tyle szacunku i ciekawosci dla drugiego czlowieka, dla swiata w ogole, zachwytu nad pieknem niezwyklych miejsc, zdarzen i nad codziennoscia! bez kolorowania, tylko tak jak jest 'w zyciu’ !!! Wysylam ogrom pozytywnej energii dla Ciebie w kazdym sensie i natulam serdecznie <3

  7. Linde pisze:

    Mądra z Ciebie Dziewczyna, Jus.. tak życiowo mądra.. Ale życie jest ciężkie do udźwignięcia, samo w sobie, rozumiesz, chociażby ta matczyna odpowiedzialność za dzieci, ten lęk o ich los.. i przy braku „gry zespołowej”, słysząc często krytykę, niekonstruktywną, wiesz to się w człowieku odkłada, i nie każdy potr sobie z tym poradzić. Pisz Skarbeńku dalej, pisz, to się dobrze czyta. Pozdrawiam

    • jusnaglowska pisze:

      Dziękuję! Będę pisać bo mi z tym przyjemnie a rozmowa z Wami – moimi czytelniczkami jest w tym wszystkim najfajniejsza 🙂 Pozdrowienia!

  8. Kamila pisze:

    Bardzo dobrze, ze blokujesz osoby i kasujesz komentarze, które Cię obrażają. Nie chodzi o to, żebys trzymała osoby, które Ci tylko słodzą, schlebiają itp. Każdy ma prawo nie zgodzić się z poglądami, ale kwestia w jaki sposób to robi i jakiego języka używa. To jest Twoje podwórko i nie pozwól, żeby ktoś w nim srał. Sciskam

    • jusnaglowska pisze:

      Tak będę teraz robić. Kiedyś bałam się, że ktoś mi zarzuci, że kreuję świat wokół siebie i że jest za słodko. Ale dlaczego ktoś ma mnie obrażać, kiedy nic mu nie zrobiłam? Nie ma zgody. To też wymagało pracy z mojej strony i przewartościowania poglądów. Ściskam!

  9. Roksana pisze:

    Dziękuję za te mądre słowa. Od niedzieli jest mi bardzo smutno. Jestem wkurzona, ze taka piękna idea jaką jest WOŚP została naznaczona śmiercią niewinnego czlowieka. Na szczęście nie mam FB, a moje konto na instagramie jest półanonimowe, wiec nie czytam tych strasznych komentarzy. Popieram Twój sposób na walkę z hejterami. Pozdrawiam serdecznie. P. S. Świetnie się czyta to co piszesz. To jedyny blog, który czytam. ☺

    • jusnaglowska pisze:

      Dziękuję 🙂 Dziękuję za Twoją opinię i za to, że tu zaglądasz. Smutki niebawem odejdą ale co zostanie… Ściskam!

  10. funkachild pisze:

    Zaglądam czasem na Twój instagram, a tu taka niespodzianka. Że bloga piszesz. I ładnie piszesz. Od serca, i trafnie bardzo. Ja też jestem jakby rozsypana od paru dni. Nie ma we mnie złości, tylko głęboki żal i obawa o to co będzie tu dalej. Co się z nami Polakami porobiło, że tak się nie lubimy? Nie szanujemy. Nie rozumiemy. Boję się, że to prowadzi do jakiejś wielkiej tragedii. Że jakiś zły człowiek wykorzysta ten chaos u nas do niecnych celów. No nie chcę tak się nakręcać. Ale też mam 2 dzieci, dwóch małych dobrych chłopców, i chcę tylko by byli zdrowi, szczęśliwi i bezpieczni… Bądźmy dobrej myśli i dawajmy dobry przykład innym… Wszystkiego dobrego dla Ciebie fajna dziewczyno!

  11. Natalia pisze:

    Hejt, a konstruktywna karytyka? Wyrażanie opinii, a krytykowanie ? Znaczenia tych słow ludzie powinni się nauczyć. Życie nie polega tylko na lajkowaniu i komentowaniu pięknych obrazków, a na wyrażaniu własnego zdania, które powinno być szanowne. Żyjemy w czasach pięknych obrazków, które zajmują więcej miejsca niż prawda, uczucia i emocje. Równowaga i zdrowe podejście do życie prowadzi do życia w zgodzie ze sobą i ludźmi z naszego otoczenia.

    • jusnaglowska pisze:

      Dokładnie tak. Natomiast ja wychodzę z założenia, że opinię wyrażam wobec ludzi, których znam, wiem o nich więcej niż to co ze zdjęć. Nie zawsze mówię moim przyjaciółkom same słodkości. Kiedy nie podoba mi się to co robią to daję sobie prawo, żeby to wyrazić ale nigdy nie oceniam, tylko mówię o swoich odczuciach – jak ja się z tym czuję, kiedy to widzę np. I zawsze rozmawiam w sposób kulturalny, w taki, w jaki chciałaby, żeby ze mną rozmawiano. Natomiast chamstwa i nieproszonych opinii uczę się nie przyjmować i nie zatrzymywać nad ludźmi, którzy wylewają jad na innych. pozdrowienia 🙂

  12. Aleksandra pisze:

    Justyna jesteś inteligentną i mądrą kobietą. Chętnie do Ciebie zaglądam i chłonę to co piszesz , to mi pomaga. Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie.

  13. Joanna pisze:

    Użyła Pani bardzo trafnego stwierdzenia, że internet to fajna zabawka z której korzystać nie bardzo wiemy jak. Dostaliśmy też życie i nie wiemy jak żyć, nie umiemy, nie rozumiemy, błądzimy. Chciałabym, by każdy kto nie radzi sobie z życiem, miał odwagę skorzystać z pomocy fachowców. Chciałabym, by najbliższe otoczenie pomagało w tym procesie, a przede wszystkim dostrzegało, że bliska osoba potrzebuje pomocy.
    Pozwolę sobie na małą dygresję, gdyż poczułam chęć podzielenia się tym co czuję, w związku z Pani działalnością w internecie.
    Nie pamiętam już jak to się stało, że Pani posty na instagramie przykuły moją uwagę. Dziś wiem, że im więcej ich czytam, tym częściej odczuwam ulgę, radość, że ktoś w końcu odważył się pisać prawdziwie, bez owijania w bawełnę czym jest terapia, depresja, walka o siebie. Dla mnie samej, będącej na tej drodze, to olbrzymie wsparcie. To właśnie ta mała, codzienna radość. To jest niesamowite jak bardzo człowiek się zmienia, rewiduje swoje życie, a przede wszystkim staje się prawdziwy i zaczyna cieszyć się drobnostkami, w dodatku odczuwa.
    Pamiętam jak bardzo ucieszyła mnie konwersacja z panem ochroniarzem na parkingu. Po tej pogawędce pan ochroniarz zawsze witał mnie promiennym uśmiechem. Niby zwyczajna rozmowa i uśmiech tegoż pana o poranku, tuż przed rozpoczęciem pracy, a dodawało mi przyjemnej lekkości oraz wyzwalało kolejne, miłe zdarzenia…
    Cieszę się, że tu jestem! Czekam na kolejne posty! Pozdrawiam serdecznie!

  14. Sandra pisze:

    Brawo… brawo dość już tej nienawiści. Ostatnie wydarzenia pokazują jak machina się nakręca. Jus Kochana masz siłę… Masz moc… i przekazujesz ja dalej… ❤❤❤ Kolejny mega wpis…czekam na kolejne.
    Pozdrwiam ciepło

  15. Aneta pisze:

    Czasami niestety jest się w takiej czarnej d…, że nie ma odwrotu. Choćby chciało się zrobić krok do przodu w którąkolwiek stronę nie można. Marzę, żeby cofnąć czas, ale nie da się. Skończyłam studia, które dają pracę jakiej nie chciałabym już wykonywać. Mam męża i małe dziecko. Mieszkamy w jego rodzinnym domu na piętrze, rodzice na dole. Nie mam tu nikogo. Żadnej koleżanki, sąsiadki którą znam od lat, rodziny. Tęsknię za czymś… za kimś kto porozmawia ze mną, kogo będę mogła wysłuchać a ona mnie. Rodzice się rozstali. Mama jest mało doświadczonym kierowcą i boi się jechać do mnie te 60km. Tata tłumaczy się, że mnie nie odwiedza bo zajmuje się swoim chorym tatą. Nie pracuje, bo córka jest jeszcze mała i chciałabym z nią być jeszcze. A tak wogole to boję się ją jeszcze puszczać do żłobka, bo boję sie szpitali. Jestem przerażona kiedy ma nawet kaszel. Wiem to chore, ale tak mam. Mąż ma chore kolano i czeka na operację. Dorabia na fuchach. Nie ma co cały dzień. Córcia jest bardzo temperamentna, na ,,nie,, reaguje wrzaskiem. To nie jest krzyk. Nie nawidze patrzeć w lustro. Chcialabym coś zrobić z włosami, kupić sobie coś ładnego, pójść na oczyszczanie twarzy. Nie stać mnie. Wolę kupić córci co jedzenia, ubrania. Teściowie nic mi nie pomagają. Tłumaczą się że tu boli tam strzela, że nie nadążają za małą, że krzyczy i robi bałagan. Do tego WSZYSTKIEGO tesciowa zazdrosna jest o swojego syna. Do rodzicow ni moge sie przeprowadzić bo nie maja warunków. Chcialabym mieć swój mały parterowy domek. Chcialabym uciec z tego miejsca.

    • Monika pisze:

      Kochana a mąż? Jest opcja żeby zbliżyć się mocniej z mężem, żeby to właśnie z nim rozmawiać? Powiedzieć szczerze co czujesz, bez pretensji i wyrzutów, prosto z serca. Byłam w podobnej sytuacji, nie jeden do jednego ale trochę podobnej i gdyby nie wsparcie właśnie partnera to nie wiem co by było. Każda mama boi się o swoje dziecko, nie lubi i przeżywa kiedy ono choruje ale to jest nie do przeskoczenia, jeśli nie w żłobku, to odchoruje w przedszkolu. Co do „nie” i wrzasków to też naturalny etap, przechodziliśmy to, wiem że to ciężkie. Każda, nawet najgorsza sytuacja kiedyś mija, wszystko się ciągle zmienia, może coś niedługo ruszy, pomału kroczek po kroczku, trzymam kciuki za Ciebie! :*

  16. Aneta pisze:

    Rozmawiałam z mężem nie raz. On pobawi się z mała chwilę i to jego cała opieka. Musimy tu mieszkać bo na czynsz lub budowę nowego domu nas nie stać. Dziękuję za słowa wsparcia. To bardzo miłe. U nas taka sytuacja trwa już dlugo a nie zapowiada się lepiej. Może kiedyś będzie, ale psychicznie jest bardzo źle. Boję się, że nie wytrzymam.

  17. Patrycja1977 pisze:

    Ciężki czas bardzo. Ostatni tydzień to jakiś koszmar.Kiedy tworzyliśmy z ludźmi to wielkie serce na placu Solidarności to coś we mnie pękło dopiero doszło tak naprawdę do mnie jak wielka tragedia się wydarzyła .Utwór który puszczono tego wieczoru sprawił, że wszyscy wkoło płakali .Niesamowita chwila. Nie wiem dlaczego ludzie tak się krzywdzą i nienawidzą -nie pojmuję tego. Szczerze mówiąc rozmyślałam nad tym aby polikwidować konta społecznościowe szczególnie na FB mam dość czytania i oglądania tej nienawiści .Dobrze ,że są takie miejsca jak to w których człowiek może się czuć bezpiecznie .Dziekuję za Naglowska.pl

  18. Natalia pisze:

    A ja chciałam tylko powiedzieć, że jest Pani super osobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej felietonów

maj 25, 2019

Nawroty, zwroty i powroty. Bo depresja lubi się powtarzać.

Czytaj więcej
mar 8, 2019

Rozkochaj się w swojej kobiecie.

Czytaj więcej
lut 10, 2019

Depresja. I co dalej…?

Czytaj więcej